The Cat Lady to jedna z tych niepozornych produkcji, która od samego początku potrafi dotknąć do żywego. Gra stworzona przez Remigiusza Michalskiego która porusza ciężkie tematy jakie jak samobójstwo, ludzkie cierpienie, depresja czy cel egzystencji na tym świecie.
Wcielamy się w postać Susan Ashworth, 42 letnią kobietę mieszkającą samotnie w 3 pokojowym mieszkaniu w Wielkiej Brytanii, która zrezygnowana ze swojego marnego żywota pragnie popełnić samobójstwo.
Próba odebrania tego co człowiek ma najcenniejsze w życiu z pewnych powodów nie wychodzi Susan, a gracz przenosi się do tajemniczego świata zostając wysłannikiem pewnej postaci…
Specyficzny styl graficzny, powolna rozgrywka wraz z grafiką przedstawiającą ‘brzydotę’ postaci działa tylko na plus, nie dajcie się zwieść - gra przenosi nas do miejsc w których to my będziemy musieli uratować swoją skórę, tudzież pozbyć się “Pasożytów”.
„Prawdziwymi potworami jesteśmy my. Mordercy, gwałciciele, podpalacze… To oni są prawdziwymi bestiami… Tak daleko od człowieczeństwa, że nie są już zdolni do współczucia czy poczucia winy. To ich powinniśmy się naprawdę bać. Ale czy czają się w lesie… czy we mgle… czy w ciemnościach naszych piwnic… To wszystko nie ma znaczenia. Nie można przewidzieć, co się stanie. Nie możesz zrobić nic, by to powstrzymać. Jest tylko jeden sposób… Samemu zmienić się w bestię… I, tak jak oni, nie okazywać litości…"
Klimatu także dodaje mroczna muzyka oraz specyfika silnika przewijania scenerii - nie jednokrotnie uderzył mnie “jumpscare” w postawi nagle wyłaniającej się czy pisząc poprawniej pojawiającej się postaci na ekranie. Mroczne scenerie oraz psychologiczne rozterki budują tylko napięcie.
Zdecydowanie rekomenduję tytuł do zakupu oraz zagrania, czas dobrze spędzony.
Chciałbym dostać remaster/remake w przyszłości.